Witam.
Od półtora roku zmagam się z problemem sondy, postaram się jak najkrócej to opisać.
Kilka miesięcy po zakupie auta wyskoczył mi błąd sondy lambda - pojechałem do Boscha, wymienili mi ją skasowali błędy. Pojeździłem jakiś czas i znowu wsykoczył ten błąd. Ale zignorowałem na rok, auto paliło niemiłosierni dużo i nie miało mocy.
Po roku zepsuł się mi zamek centralny, dałem do elektromechanika i przy okazji wymienił mi sondę (po raz drugi), pojeździłem może z 2/3 tygodnie i znów zapalił się ten sam błąd. Okazało się, że katalizator był wypalony. Kupiłem nowy i wymieniłem. Sonda została i nadal świecił się check engine z tym samym błędem.
W zeszłym tygodniu podpiąłem auto pod komputer i zrobiłem jazdę próbną, żeby zobaczyć co sonda pokazuje. I pokazywała stale 1.24V - no to padnięta sonda. Wymieniłem ją, pojeździłem 3 dni i dzisiaj znowu mi wyskoczył check. Podpinam pod obd, patrzę, a tam nadal stałe napięcie 1.24V.
I teraz pytanie gdzie jest problem? Wtyczki poczyszczone, styki nie są zaśniedziałe. Już mnie krew zalewa z tym gównem, bo auto pali tyle, że to jest nieprawdopodobne, jechać mu się też nie chce, ale zauważyłem, że po wymianie sondy w zeszłym tygodniu płynniej się jeździ, auto nie przerywa. Ja już na prawdę nie mam pojęcia o co z tym chodzi